Errata

Wszelka zbieżność z Billem Gatesem jest zupełnie przypadkowa. Nie reprezentuję, nie jestem spokrewniony, ani w żaden sposób powiązany z Billem Gatesem, ani firmą Microsft. Nie jestem również powiązany z żadną z dystrybucji Linuxa, MacOS-a, ani innych systemów operacyjnych.

Pluję jadem, ponieważ lubię, więc jeśli jesteś osobą : ze słabą odpornością psychiczną, wrażliwą na krytykę, lub pozbawioną poczucia humoru ... nie możesz czytać tego bloga.

czyli zapluty blog plebsu i pospólstwa

Archiwa dla 'Restauracje'

Mister WOK

Mister WOK

Mister WOK

Mister Rzyg

Wspominałem już wcześniej o tym jak z narzeczoną zapragnęliśmy odwiedzić wszystkie Warszawskie restauracje, nie będzie więc nikogo dziwić fakt, iż chcielibyśmy zjebać na łamach internetu kolejną z nich. Na drugi ogień idzie podrzędna restauracja (a właściwie fast food) mieszcząca się w Centrum Handlowym Carrefour Wileńska i nazywana jest przez miejscowych obszczymurów Mister Wok.

Co w rzygach jest fajnego ?

Wszystko wygląda apetycznie, orientalna kuchnia zawsze tak wygląda, wydaje mi się, że nawet gdyby nasrać do ryżu nabrałby on naturalnego odcienia brązu i wyrazistego wręcz smaku, dodatkowo miksując to wszystko z wywarem z kota dopełniłoby to smaku kuchni Europejsko – Orientalnej. Przyznam się, że długo wzbraniałem się przed tym orientem i wybierałem zwykle Fresh Point, KFC, nawet Pizzę, ale w końcu nadszedł ten moment, w którym należało powiedzieć sobie – spróbujmy Mister Wok-a – czy to był dobry pomysł ? Wszystko zależy od punktu widzenia, albo raczej NIE WIDZENIA tego czego widzieć nie powinniśmy.

Ostro, gruboskórnie, ale za to znośnie

Jak wygląda proces złożenia zamówienia ? No więc nie spodziewajmy się żadnego menu podawanego do stolika, wszystko co widać leży za ladą i proszę nie pytać jak długo tam leżało, ponieważ to wiedzą tylko niechętnie obsługujące Panienki, chociaż … jeśli się nad tym zastanowić to i one same mogą tego nie wiedzieć. Jedzenie dostajemy nakładane zupełnie jak w barze mlecznym Stasia Bareji, czyli duża warzącha nabierająca porcję ryżu, lub wołowiny i pluskająca tym wszystkim na talerz. Tak było mniej więcej i z nami. Pani nałożyła z wielkiej łaski porcję jadła, nie informując czy mam ją sobie wsadzić w dupę, czy biec do kasy. Okazało się później, że należało biec do kasy, aby kolejni klienci przypadkiem nie wstawili do niej łokcia. Od tej chwili należy działać szybko, ja biegnę do kasy, aby szybko zapłacić i spierdalać do stolika, Zuzia już łapie talerz wyciągając go spod łokcia następnego klienta, biegnie i odstawia żarcie do stolika. W tym samym czasie zastanawiam się, czym zjeść żarcie psu wyrwane z gardła, nagle szybko zauważam jakieś sztućce, Panie patrzą na mnie zdziwione, prawdopodobnie większość ich klientów żre rękoma. Szybko biegnę do stolika, udało się. Jedzenie niczego sobie, ostry sos i drobno skrojone rzygi nie smakują najgorzej i wtedy zamiast patrzyć w talerz spojrzałem w kierunku lady.

Najlepiej nasraj mi do talerza

Co w tym czasie robiły kelnerko-kasjerki ? Ano właśnie zaczynały sobie sprzątać, co tym dziwnego ?
A więc najpierw zaczęły od zebrania brudnych naczyń, potem zebrały pozostałości z całego dnia, aby następnie przejść do przecierania lady. Stopniowo zaczęły mnie stresować ostrzegawcze spojrzenia tych Panienek, które najwyraźniej chciały już chyba iść do domu, więc pospiesznie zeżarłem swoją porcję i to właśnie był mój błąd. Wtedy właśnie wtedy zobaczyłem jak pod koniec zmiany, kelnereczki bawią się ściero-kulką … wiecie co to takiego ? To dosyć duża kulka zielonego papieru, którą wytarły całą ladę. Ta sama kulka latała wcześniej z jednego końca lady do drugiego, co przez chwilę w milczeniu obserwowałem, po czym wspomniana już wcześniej kulka wpadła do ryżu stojącego jeszcze na ladzie ! Panienki najpierw spojrzały przerażone w moim kierunku, ale po chwili zaczęły się bezczelnie do siebie śmiać ! Myślałem, że natychmiast puszczę pawia, co w tej chwili wydaje mi się doskonałym pomysłem, bo zapewniłbym laskom dodatkowe zajęcie, ale na szczęście powstrzymałem się. Najwyraźniej obsługa klienta to dla nich zbyt ambitne zadanie, dlatego też zamierzam kiedyś spytać którąś z nich, czy zdaje sobie sprawę dlaczego tu pracuje ? Przecież to oczywiste, że to proste zadanie je obie przerasta.

Po tych swoich jakże genialnych i odkrywczych przemyśleniach, którymi Panienki mogą sobie co najwyżej tyłek podetrzeć, opowiedziałem wszystko to co widziałem Zuzie i właśnie w tej chwili podeszła Pani, pojawiając się dosłownie znikąd ! Zabrała mi brutalnie talerz i nie odezwała się żadnym słowem ! Szok ! Nawet po takiej niszy jak Mister WOK spodziewałem się chociaż – Przepraszam, czy mogę zabrać ten syf sprzed Pana nosa ? – ale najwyraźniej nie miałem na sobie dresu, które zwykły oglądać w tym miejscu kelnerki i na widok którego mają mokro w gaciach i zwyczajnie mnie zlały. Zuzia dopiła jeszcze swoje piwo, wytarła chusteczką buzię i rzuciła do rozgrzebanego ryżu. Przez chwilę liczyłem na to, że rzygnie, albo chociaż puści bąka, ale chyba była równie zażenowana jak ja, ponieważ natychmiast się ubrała i oddaliliśmy się jak najszybciej w kierunku bardziej cywilizowanych krajów Polskich.

To najwyraźniej pierwszy i ostatni raz w syfie zwanym także restauracją Mister WOK … srajcie ryżem !

Sphinx Restaurants

Sphinx Restaurants

Brud syf i pomyje

Tak bym zasadniczo streścił to co zastałem w tych restauracjach, ale przejdźmy do rzeczy. Z moją przyszłą żoną postawiliśmy sobie za cel odwiedzić wszystkie Warszawskie restauracje, więc nie mogliśmy odpuścić sobie przyjemności, a właściwie żenady, odwiedzenia owianej aurą legendy sieci restauracji Sphinx. Nie wiem skąd narodziła się legenda o tych restauracjach, być może dlatego, że żarcie nie kosztuje w nich więcej niż porządny zestaw w KFC. Restauracje wybieramy losowo, według aktualnie obieranego kursu, lub sytuacji i w taki właśnie sposób trafiliśmy do restauracji Sphinx na ul. Jana Pawła II, róg kina Femina i KFC. Można by napisać krótko, że było kurwa źle, ale … może zacznę od początku.

Egipscy kucharze

– Dzień dobry w czym można pomóc ? – Wita nas wylansowany kelnerzyna w wieku 30-35 lat z toną żelu na włosach, śladową łysinką i przećpanymi oczkami – Prosimy stolik dla dwóch osób – Może być na góóórze, aaalbo tuuuutaj … bęęędzie szyyyybciej – przeciąga flegmatycznie kelner, a my uśmiechamy się do niego, bo jak widać lubi sobie pożartować … a może wcale nie żartuje ? Ok. Para obok z dzieckiem wcina już jakieś żarcie ( wygląda wporzo ), za chwilę wołają do siebie kelnera. Odzywa się laska – Przepraszam gdzie jest łazienka, tego się nie da jeść, zaraz się porzygam – po czym nagle wstaje, leci w kierunku kibla i bełta. Kelnerzy przepraszają, potem przychodzi kierownik, daje jakieś kupony, jeszcze długo i prostacko przeprasza.Cóż, nie boimy się, zamawiamy Karkówkę, Stek, grzane winko i herbatkę na moją grypkę, czekamy jakiś czas.

Najpierw nadchodzą DIP-y z chlebkiem, taki standardzik dla każdego gościa. Zuzia już utakała pajdę chleba w łososiowym dipie i wtyka mi do gęby ! – Nie chcę kurwa ! Czekam na normalne żarcie ! – po czym widzę jak kucharz ( czyt. ciemnej rumuńskiej karnacji chłopek, któremu głowa ledwo zza lady wystaje ) stawia żarcie na ladzie, rzuca rachunek prosto na frytki ( ! ) a następnie wali w dzwonek wzywając kelnera ( ! ) Ten zdejmuje rachunek z frytek, nabija na pal i idzie do NAS !!! ( O kurwa to było nasze żarcie ! ) Nie wspomniałem o tym, że kucharz jedną ręką wyjmował żarcie z pieca, a drugą drapał się po spoconych plecach i głowie. Myślę, że to jednak nic w porównaniu z tym co robił drugi kucharz. Ten zaś, o karnacji typowo egipskiej, nakładał kolejne DIP-y, wycierając paluchem brzegi pojemniczków, w których sosy się nieco przelały ( ! ) a potem zżerał na naszych oczach i nakładał kolejne ! Cóż mogłem zrobić w tej sytuacji ? – Kochanie coś ci powiem jak zjesz – powiedziałem na 2 sekundy przed tym jak kelner przyniósł talerz. W tym momencie chciałem już wychodzić z knajpy, ale nie … jestem uparty, czekam na stek, jestem głodny i zjem każdy syf nie bacząc na konsekwencje. Mam świadomość potęgi internetu i tego, że przecież to wszystko kurwa opiszę !

Chuj z klientem

Gadamy sobie z Zuzią jakiś czas. Bacznie obserwuję posiłki, czy ktoś mi do nich nie nasra, albo nie narzyga. W tym czasie kelnerzy stoją podpierając ladę, układają sobie nażelowane włoski, podśmiewają się z klientów w ogródku, żartują sobie z kierownikiem. W dalszym ciągu czekamy, a w tym czasie Zuza już opierdoliła już swoją porcję – Nosz kurwa ! – wołam kelnera – Przepraszam długo jeszcze będziemy czekać ? – Aaaa naaa coooo !? – wywala zdumione gały kelner – No jak to na co ? Na jedzenie ! – odpowiadamy razem – A ja tu nic nie mam zapisane – odpowiada wyrwany z amoku kelner, przeglądając jednocześnie kartki notesu – Nieee nooo sooorrrryy, zapomniałem – tłumaczy się patrząc jak pizda na sztućce ktore mi ćwok jeden przyniósł wcześniej, zaraz po złożeniu zamówienia. Co on kurwa myślał ? że lubię mieć widelec w bibułce obok siebie i tylko patrzyć jak ktoś wpierdala żarcie ! – Jak Pan poczeka 10 minut to będzie jedzenie, chyba że chce Pan zrezygnować – po czym nie czekając na odpowiedź odchodzi w kierunku kucharzy składając zamówienie na stek, na co ja szybko w locie informuję – To ja rezygnuję, proszę o rachunek – no i jak tu kurwa nie zajebać ćwokowi ?

To jeszcze nie koniec

Czekam 5-10 minut widzę że nie doczekam się rachunku – RACHUNEK PROSZĘ ! – krzyczę do kelnera, który wyraźnie mnie unika. Ten odwraca leniwie głowę w moim kierunku i kiwa równie leniwie, że ok. Po 2 minutach dostaję rachunek. Na napiwek nie ma rzecz jasna co liczyć. Zabieram resztę, ubieramy się. On coś jeszcze się pluje torując mi drogę do wyjścia – Niee no sooorry że tak wyszło, naprawdę zapomniałem … – tak, tak – Do widzenia – po czym przechodzimy szybkim krokiem przez jezdnię, wchodzimy do KFC ( Galaxy ), gdzie dostaję CIEPŁEGO, WYPASIONEGO i DOPIERO CO ZŁOŻONEGO – ZINGERA w przeciągu 90 sekund od złożenia zamówienia ! Słabo ? Po tym siadam wygodnie na dupie i opowiadam Zuzi czego nie widziała siedząc tyłem do kucharzy 🙂 Tak wyglądał mój pierwszy i ostatni raz w restauracji SPHINX.

DIP wam w serca. SHINX YOU !