Sphinx Restaurants

Sphinx Restaurants

Brud syf i pomyje

Tak bym zasadniczo streścił to co zastałem w tych restauracjach, ale przejdźmy do rzeczy. Z moją przyszłą żoną postawiliśmy sobie za cel odwiedzić wszystkie Warszawskie restauracje, więc nie mogliśmy odpuścić sobie przyjemności, a właściwie żenady, odwiedzenia owianej aurą legendy sieci restauracji Sphinx. Nie wiem skąd narodziła się legenda o tych restauracjach, być może dlatego, że żarcie nie kosztuje w nich więcej niż porządny zestaw w KFC. Restauracje wybieramy losowo, według aktualnie obieranego kursu, lub sytuacji i w taki właśnie sposób trafiliśmy do restauracji Sphinx na ul. Jana Pawła II, róg kina Femina i KFC. Można by napisać krótko, że było kurwa źle, ale … może zacznę od początku.

Egipscy kucharze

– Dzień dobry w czym można pomóc ? – Wita nas wylansowany kelnerzyna w wieku 30-35 lat z toną żelu na włosach, śladową łysinką i przećpanymi oczkami – Prosimy stolik dla dwóch osób – Może być na góóórze, aaalbo tuuuutaj … bęęędzie szyyyybciej – przeciąga flegmatycznie kelner, a my uśmiechamy się do niego, bo jak widać lubi sobie pożartować … a może wcale nie żartuje ? Ok. Para obok z dzieckiem wcina już jakieś żarcie ( wygląda wporzo ), za chwilę wołają do siebie kelnera. Odzywa się laska – Przepraszam gdzie jest łazienka, tego się nie da jeść, zaraz się porzygam – po czym nagle wstaje, leci w kierunku kibla i bełta. Kelnerzy przepraszają, potem przychodzi kierownik, daje jakieś kupony, jeszcze długo i prostacko przeprasza.Cóż, nie boimy się, zamawiamy Karkówkę, Stek, grzane winko i herbatkę na moją grypkę, czekamy jakiś czas.

Najpierw nadchodzą DIP-y z chlebkiem, taki standardzik dla każdego gościa. Zuzia już utakała pajdę chleba w łososiowym dipie i wtyka mi do gęby ! – Nie chcę kurwa ! Czekam na normalne żarcie ! – po czym widzę jak kucharz ( czyt. ciemnej rumuńskiej karnacji chłopek, któremu głowa ledwo zza lady wystaje ) stawia żarcie na ladzie, rzuca rachunek prosto na frytki ( ! ) a następnie wali w dzwonek wzywając kelnera ( ! ) Ten zdejmuje rachunek z frytek, nabija na pal i idzie do NAS !!! ( O kurwa to było nasze żarcie ! ) Nie wspomniałem o tym, że kucharz jedną ręką wyjmował żarcie z pieca, a drugą drapał się po spoconych plecach i głowie. Myślę, że to jednak nic w porównaniu z tym co robił drugi kucharz. Ten zaś, o karnacji typowo egipskiej, nakładał kolejne DIP-y, wycierając paluchem brzegi pojemniczków, w których sosy się nieco przelały ( ! ) a potem zżerał na naszych oczach i nakładał kolejne ! Cóż mogłem zrobić w tej sytuacji ? – Kochanie coś ci powiem jak zjesz – powiedziałem na 2 sekundy przed tym jak kelner przyniósł talerz. W tym momencie chciałem już wychodzić z knajpy, ale nie … jestem uparty, czekam na stek, jestem głodny i zjem każdy syf nie bacząc na konsekwencje. Mam świadomość potęgi internetu i tego, że przecież to wszystko kurwa opiszę !

Chuj z klientem

Gadamy sobie z Zuzią jakiś czas. Bacznie obserwuję posiłki, czy ktoś mi do nich nie nasra, albo nie narzyga. W tym czasie kelnerzy stoją podpierając ladę, układają sobie nażelowane włoski, podśmiewają się z klientów w ogródku, żartują sobie z kierownikiem. W dalszym ciągu czekamy, a w tym czasie Zuza już opierdoliła już swoją porcję – Nosz kurwa ! – wołam kelnera – Przepraszam długo jeszcze będziemy czekać ? – Aaaa naaa coooo !? – wywala zdumione gały kelner – No jak to na co ? Na jedzenie ! – odpowiadamy razem – A ja tu nic nie mam zapisane – odpowiada wyrwany z amoku kelner, przeglądając jednocześnie kartki notesu – Nieee nooo sooorrrryy, zapomniałem – tłumaczy się patrząc jak pizda na sztućce ktore mi ćwok jeden przyniósł wcześniej, zaraz po złożeniu zamówienia. Co on kurwa myślał ? że lubię mieć widelec w bibułce obok siebie i tylko patrzyć jak ktoś wpierdala żarcie ! – Jak Pan poczeka 10 minut to będzie jedzenie, chyba że chce Pan zrezygnować – po czym nie czekając na odpowiedź odchodzi w kierunku kucharzy składając zamówienie na stek, na co ja szybko w locie informuję – To ja rezygnuję, proszę o rachunek – no i jak tu kurwa nie zajebać ćwokowi ?

To jeszcze nie koniec

Czekam 5-10 minut widzę że nie doczekam się rachunku – RACHUNEK PROSZĘ ! – krzyczę do kelnera, który wyraźnie mnie unika. Ten odwraca leniwie głowę w moim kierunku i kiwa równie leniwie, że ok. Po 2 minutach dostaję rachunek. Na napiwek nie ma rzecz jasna co liczyć. Zabieram resztę, ubieramy się. On coś jeszcze się pluje torując mi drogę do wyjścia – Niee no sooorry że tak wyszło, naprawdę zapomniałem … – tak, tak – Do widzenia – po czym przechodzimy szybkim krokiem przez jezdnię, wchodzimy do KFC ( Galaxy ), gdzie dostaję CIEPŁEGO, WYPASIONEGO i DOPIERO CO ZŁOŻONEGO – ZINGERA w przeciągu 90 sekund od złożenia zamówienia ! Słabo ? Po tym siadam wygodnie na dupie i opowiadam Zuzi czego nie widziała siedząc tyłem do kucharzy 🙂 Tak wyglądał mój pierwszy i ostatni raz w restauracji SPHINX.

DIP wam w serca. SHINX YOU !