Obłsuga EURO

Obsługa EURO

Jakiś czas temu chciałem kupić kuchenkę mikrofalową. Zawsze marzyłem o kuchence w domu,  jednak moi rodzice uważali to za zbyteczny i drogi gadżet. Kiedy jednak stałem się dorosły, dawno wyparte z pamięci wspomnienie wróciło i postanowiłem je urzeczywistnić. Kuchenki mikrofalowe przestały być już luksusem, ceny poleciały w dół, zapragnąłem zaopatrzyć się w jakiś całkiem porządny sprzęt. Trafiłem jak zwykle do Carrefoura ponieważ to chyba jedyne centrum handlowe jakie mijam po drodze z pracy. Nie miałem zielonego pojęcia czego chcę, jednak szukałem dużej wystawy dzięki której (jak mi się wydawało) sam ocenię czego tak naprawdę chcę. Wszedłem więc do EURO RTV i AGD … i to był mój zajebisty błąd, którego więcej (obiecuję) nie popełnię !

To o czym za chwilę opowiem może być dla niektórych osób szokiem, proszę więc zaparzyć sobie kawkę, herbatkę, lub inne ziółka uspokajające i próbować nie dostać białej gorączki czytając tę historię.

Poniżej dna

Wchodzę więc do EURO, gdzie wita mnie długa i potężna ściana mikrofalówek, w której jestem w stanie w ciągu kilku pierwszych minut ocenić : jakie mikrofalówki posiadają funkcje, jak są wykonane i na co mnie stać. Nie jestem idiotą, więc wybieram kilka modeli bardziej znanych firm, oceniam swoje potrzeby, zasobność portfela, jakość i wykonanie, po czym udaję się do kogoś z obsługi kto odpowie mi na kilka pytań (ponieważ liczę na inicjatywę i pomoc obsługi). Rozglądam się, widzę punkt informacyjny z napisem „Informacja” gdzie jakiś wąsacz wypełnia Excella. – Dzień dobry – zaczynam jak zwykle uprzejmie – miałbym kilka pytań odnośnie kuchenek mikrofalowych … – w tym momencie wąsacz przerywa mi wyraźnie niezadowolony mierząc mnie jednocześnie wzrokiem od góry do dołu – Ja teraz nie mam czasu, za jakieś 10 minut jak skończę dobra ? … niech Pan idzie do innej informacji ! – patrzę w pełnym osłupieniu na kolesia, po czym spoglądam w kierunku, który wskazał mówiąc o informacji, a kiedy chcę coś powiedzieć koleś kontynuuje już wklepywanie danych do Excella. Zdążyłem tylko wydukać – A to co kurwa jest ? Biuro turystyczne ? – niestety wąsacz tego nie usłyszał, bo byłem już w drodze do kolejnego punktu informacyjnego, gdzie jak się okazało miałem mieć do czynienia z jeszcze większym debilem niż wcześniej.

Z deszczu pod rynnę

Drugi punkt informacyjny. Koleś siedzi przy kompie i jest wyraźnie zajęty klientką („zajęty” jak na pracownika EURO), sprawdza coś dla niej. Klientka trochę zdegustowana stoi obok i patrzy znudzona na ekran monitora, aby usłyszeć na koniec – Niestety …. ble, ble, ble (mamrotał coś niezrozumiale) – po czym klientka odchodzi niezadowolona. To właśnie moja szansa ! Wciskam się pomiędzy wódkę a zakąskę i uderzam – Dzień dobry, potrzebuję trochę pomocy przy kuchenkach mikrofalowych … – koleś nawet na mnie nie spojrzał, wlepiał cały czas gały w monitor, po czym wstał i rusza w kierunku mikrofalówek. Stoję tak jakieś 3 sekundy zadając sobie pytanie – Czy on poszedł do kuchenek, czy mnie po prostu olał ? – jednak szybko zrywam się w kierunku wspomnianej ściany mikrofalówek, gdzie podszedł również pracownik-zombi (nazwa adekwatna do jego zachowań).

EURO Zombie

Na miejscu, kiedy koleś już stanął, okazuje się, że czeka na moje pytania, choć jego stan na to nie wskazywał … nic nie mówił i patrzył tępo w kuchenki mikrofalowe (brakowało mu tylko śliny spływającej z ust). Zaczynam więc – Interesuje mnie które z tych kuchenek mikrofalowych są na stanie magazynu, dlaczego pytam ? Widzi Pan obejrzałem je wszystkie i niektóre z nich są poobijane, podrapane, lub całkiem zakurzone, nie mam więc pewności czy działają … czy może mi Pan powiedzieć, które z nich znajdują się w tej chwili na magazynie ? – na co koleś nie odrywając wzroku z kuchenek (być może ma z nimi jakiś kontakt poza zmysłowy) odpowiada – To musiałbym sprawdzić w bazie … – po czym nie czekając na moją reakcję zwrotną, odwraca się na pięcie i idzie do swojego punktu informacyjnego. Znów stoję 3 sekundy oniemiały, znów zastanawiam się czy poszedł to sprawdzić, czy po prostu mnie olał.

Śmieję się do siebie zastanawiając co za debile tu pracują, jednak jak głupek idę za kolesiem bo w głębi serca wierzę w to, że idzie to dla mnie sprawdzić coś w bazie. Podchodzę i patrzę jak koleś bez słowa wklepuje jakieś dane w kompie. Po 10 sekundach nie wytrzymuję – Czy Pan teraz coś dla mnie sprawdza? Bo widzę że robi Pan coś przy komputerze, ale nie wiem dokładnie co … – pracownik nie spoglądając na mnie mamrocze coś pod nosem, chcę więc spytać jeszcze raz, ale uruchamia się drukarka i coś zaczyna się dziać. Dochodzę szybko do wniosku, że to wydruk dla mnie. Po chwili drukarka kończy, koleś odrywa papier i idzie do mikrofalówek. Zdążyłem jeszcze tylko powiedzieć – Idzie Pan sprawdzić kuchenki … ? – ale nie mógł mnie usłyszeć, bo znów pozostałem w miejscu, mówiąc do siebie wkurwiony – No co za chuj ! –

Po tych słowach poszedłem za kolesiem w kierunku kuchenek. A tu totalna niespodzianka. Koleś zaczyna rozmawiać z wąsaczem z pierwszego punktu informacyjnego ! – A te kuchenki sprawdziłeś ? – pada pytanie od wąsacza do zombiego. Patrzą w wydruk. Tu zaczynam mieć wątpliwości, czy ten wydruk był dla mnie. Wzbiera we mnie niekontrolowana złość, ale czekam jak gdyby nigdy nic na reakcję pracownika-zombi. Kończą rozmawiać.

Koleś odwraca się w kierunku mikrofalówek i kontynuuje (nie spojrzał na mnie od początku rozmowy) – Na magazynie będzie tylko ta, ta, jeszcze ta i ta – pokazuje paluchem, a ja natychmiast rozkładam ręce ponieważ okazuje się, że czekałem tyle czasu tylko na to, żeby dowiedzieć się że mają na magazynie jedynie 4 mikrofalówki ! – Jak to !? Chce mi Pan powiedzieć, że macie na składzie tylko cztery sztuki ?? – na co koleś odpowiada tonem niewolnika ze związanymi drutem kolczastym jajami – Z tych tańszych tak … – na co patrzę po sobie, czy przypadkiem mój wygląd nie odzwierciedla w jakiś sposób ceny mikrofalówki którą chcę kupić, ale nie … nic. Skąd mu przyszło do głowy, że szukam tańszych ? Już całkiem wkurwiony kontynuuję – Panie, a co jest z tych droższych ? Najbardziej interesuje mnie Zelmer i Amica – Po czym koleś pokazuje mi kuchenkę Zelmera, która jest na składzie za … uwaga … 50 złotych więcej niż modele które pokazał mi wcześniej – No to rzeczywiście więcej ! – odpowiadam z wyrzutem – Droższe o całe 50 złotych ! Chciałbym ją zobaczyć – i to był bardzo dobry pomysł, ponieważ zanim ją kupiłem jakiś wewnętrzny głos powiedział mi żebym jednak obejrzał tą kuchenkę. Co robi koleś ? To samo co zwykle … obrót na pięcie i w idzie drugą stronę.

Nawet nie spojrzał czy za nim idę, mogłem po prostu iść do domu, jestem pewien, że by nawet nie zauważył. I w tym momencie robię to czego zwykle nigdy nie robię, zaczynam normalnie kolesia gonić ! Tak, gonić. Po czym dopadam go przy drzwiach do magazynu i udaje mi się jeszcze szybko powiedzieć – Czy Pan idzie do magazynu, bo nic Pan nie powiedział, a ja czekam jak głupek … – po czym usłyszałem tylko trzask zamykanych mi przed nosem drzwi magazynu za którymi zniknął koleś. Normalnie jakby ktoś dał mi w mordę. – Aha … – mówię do siebie – … czyli jednak polazł chuj do magazynu – a może tylko mi się tak wydaje, może po prostu poczuł nagłą potrzebę bycia sam ? Po 20 sekundach otwierają się drzwi magazynu, z którego koleś taszczy pudło z moją mikrofalówką, tylko że to nie jest pudło, to jest … (co to kurwa jest ?)

Wyrzygana mikrofalówka

To co za chwilę zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania, otóż koleś pchał pudło, które wyglądało jak wyjęte psu z gardła … porwane, z wielką dziurą, sklejane w co najmniej pięciu miejscach, bez górnej pokrywy, a przynajmniej bez jej większej części, brudne … a w środku, zgadnijcie co ? Wypolerowana kuchenka mikrofalowa Zelmer ! Jakby koleś po prostu wziął jakiś karton ze śmietnika i włożył do niego Zelmera, (który de facto wyglądał całkiem świeżo). Myśl kupienia tego czegoś przepełniła mnie jednak paniką.

W tej chwili, która trwała chyba całą wieczność udało mi się tylko wydukać – To to jest to ? Co się z tym stało ?! – na co koleś po raz pierwszy spojrzał mi prosto w oczy i z wielką pretensją w głosie odparł – No jak każdy chce obejrzeć, to się opakowanie musi zniszczyć ! – spojrzałem jeszcze raz oburzony na „pudło” – Ale aż tak ? – koleś tylko spuścił głowę w kierunku „pudła” i spytał nie kryjąc już wściekłości – To jak ? Bierze Pan tą, czy nie ? – otworzyłem wtedy oczy szeroko ze zdziwienia, po czym prawie parsknąłem śmiechem – No pewnie że nie ! Chyba Pan żartuje … – ale nie musiałem kończyć zdania, koleś zrobił kolejny szybki obrót i wepchnął wściekły pudło z powrotem do magazynu zwyczajnie „sikając na moje zdanie całym sercem”. Nawet nie czekałem aż wyjdzie żeby wyrazić swoje niezadowolenie z obsługi, zrobiłem obrót o 180 stopni i jak najszybciej kierując się do wyjścia przeklinałem pod nosem ludzki debilizm. To był dzień w którym obiecałem sobie, że moja noga więcej tam nie postanie … i trzymam się tego do dziś.

RTV dla idiotów

Kuchenkę kupiłem finalnie w Media Markt. Taniej, opakowaną po ludzku i przy udziale dużo inteligentniejszej obsługi niż w EURO (choć również nie grzeszącej inteligencją), ale o tym już innym razem. Udanych zakupów w EURO