Errata

Wszelka zbieżność z Billem Gatesem jest zupełnie przypadkowa. Nie reprezentuję, nie jestem spokrewniony, ani w żaden sposób powiązany z Billem Gatesem, ani firmą Microsft. Nie jestem również powiązany z żadną z dystrybucji Linuxa, MacOS-a, ani innych systemów operacyjnych.

Pluję jadem, ponieważ lubię, więc jeśli jesteś osobą : ze słabą odpornością psychiczną, wrażliwą na krytykę, lub pozbawioną poczucia humoru ... nie możesz czytać tego bloga.

czyli zapluty blog plebsu i pospólstwa

Zero się żeni – część druga

Zero się żeni cz.2

Zero się żeni cz.2

Ślub to nie łaskotki

– Lepsza śmierć niż grzech ciężki – stwierdził ksiądz Prałat, ślub to nie łaskotki, nie ma się co czarować. Zuzia po naukach przedmałżeńskich już całkiem zdziczała, więc nie pozostało nic innego jak poddać się naszym zwierzęcym instynktom w zaciszu Wołomińskiego slamsu. Co się zmieniło ? Tak naprawdę wszystko, a w zasadzie nic. Pozostaliśmy równie grzeszni jak wcześniej, pamiętając poniekąd odbijające się echem w naszych głowach słowa Prałata – ile grzechów przed ślubem, tyle nieszczęść po ślubie – pijąc piwo Redd’s z puszki i powtarzając sobie nieśmiertelne zdanie z nauk przedmałżeńskich – jakie życie taka śmierć – nic dodać, nic ująć, na zdrowie Panie i Panowie 🙂

Degustacja śluzu

Poradnia życia rodzinnego to miejsce, gdzie dowiecie się w ile miejsc w ciele kobiety można włożyć termometr, żeby zaplanować sobie kupkającą pociechę, jak również jaką konsystencję powinna mieć wydzielina z pochwy – wąchaj, ściskaj, degustuj – smacznego. Oral także nie wchodzi w grę, bo przecież wypluć to aborcja, a połknąć to kanibalizm. Z ciekawostek z poradni życia rodzinnego, usłyszałem tylko przypowiastkę kolegi z pracy – Ona mi tu o kalendarzyku pierdoli, a moja Gośka w 3 miesiącu ciąży siedzi i kiwa głową – najważniejsze jednak, że teraz już uważają na nieplanowane zwroty akcji w kierunku rozpłodowym.

Żryj DJ-u

Didżej jak nie zeżre to nie zagra. Didżej jak zeżre później niż goście, to wolniej zagra. Didżej jak nie popije na dwie nóżki, to chujowo wejdzie w refreny. Didżej sprzęt z górnej półki ma, didżej na weselach się zna, didżej na zespoły sra. Siedzisz, słuchasz, w sumie ponad godzina autoprezentacji i 30 minutowa lekcja historii 17 lat kariery DJ-a, więc czemu nie jestem zachwycony ? – Nie wiemy jaki Panowie mają program, ale widzieliśmy taką fajną zabawę oczepinową jak odwracanie marynarki – Tak … to może być, na wesele się nadaje – wiemy … widzieliśmy to na wszystkich weselach.

Z poradnika pantoflarza

Zacne zdanie żonatego kolegi – ślub to taka duża impreza, gdzie wszystko trzeba pomnożyć razy 3 … wiązanka kosztuje 50 PLN .. aaaa jak do ślubu to 150 PLN – aż strach pomyśleć co znaczy stwierdzenie Proboszcza – dać na zapowiedzi – . Kontynuując wywody kolegi po fachu – w sumie nie wiesz co się wtedy dzieje, widzisz tylko przed sobą jebany tunel i spierdalasz tak szybko jak tylko potrafisz spod ołtarza, potem banda ludzi których pierwszy raz widzisz na oczy chce złożyć ci życzenia – wydaje mi się, że jest to jakiś rodzaj amoku alkoholowego. Rano pozostaje już tylko kac.

cdn.

Zero się żeni i co Wy na to ?

Zero się żeni

Zero się żeni

Skowyt skrytych wielbicielek wujka Zero

Zuzie tego dnia ciężko było zasnąć, ale nie z powodu anielskiej radości, lecz dlatego, że setki wściekłych wielbicielek wybiegło na ulice Wołomina skowycząc jak zwykle w kierunku księżyca swoje nieśmiertelne „Zero, WHY ?! WHY !?”. Ja natomiast znosiłem to nadzwyczaj spokojnie, po chwili strachu w Kancelarii Parafialnej , wyszedłem w zapluty kłamstwem miejski syf, niczym menel z knajpy po browarkach sztuk trzy. Tak, to szczera prawda, Zero się żeni, ciesz się albo giń !

Sponsor kleru, uniżony sługa urzędów

Za 20 dyszki kupisz sobie nauki przedmałżeńskie i to całkiem legalnie „A teraz od Państwa poproszę 20 PeeLeNów dla Pani Hani co tu sprząta, a nauki sprzedajemy na kartki”. Nie zapomnijcie skoczyć do Urzędu i przerejestrować wasz koci ( i wyklęty przez Prałata ) związek, na całkiem legalne Katolickie małżeństwo. Kiedy to uczynicie, nie zapomnijcie Katolickim obrządkiem skropić gardła samogonem. Toć przecie w każdym katolickim domu flaszka Wyborowej stała na stole od pokoleń i w taką też postanowiliśmy się zaopatrzyć. Świętowaliśmy w iście chrześcijańskim stylu – wóda z lodem i przedmałżeński seks – następnie kawior i szampan. Tego pierwszego postanowiłem już nie spożywać, ponieważ przeraziła mnie myśl spowiedzi z grzechu obżarstwa.

Czerwony to pedał, a każda małpa w czerwonym

Proponuję na Nauki Przedmałżeńskie facetom nie przychodzić w czerwonej katanie, jeden taki się zapomniał – Imię Igor miał ten synek – Jaki facet się ubiera na czerwono ? Jaki to facet ? Bóg kocha wszystkich, ale pedałów inaczej. Pilnujcie się ! Nie chcesz się wstydzić ? Przyjdź z karabinem, bo jak to mówi ksiądz – Chłopaki lubią to co strzela, a dziewczyny lubią to co czerwone – słuchaj księdza, bo jak to mówi – Zahartowany jestem, do czerwonych UB-eków chodziłem na przesłuchania – cwaniakiem był z Wołomina i zabić się nie dał … pseudonimu rzecz jasna nie miał, bo nie donosił, a Papież w czerwonej pelerynie uśmiecha się do mnie skromnie z obrazka.

Buraki, kartofle, flaki i gnój

Szukaliśmy sali weselnej. Zapamiętać warto jest po primo – Kiedy gospodarz sali przywita was w gumiakach i kamizelce, jest to znak do rychłego kierowania się do wyjścia, bo jeszcze was do sprzątania sali zagoni. Natomiast wszelkim wąsaczom, zamiast na ich pekaesy, warto patrzeć również na rączki. Jeśli trzymają je w kieszeniach, to nie dlatego że mu zimno, tylko chciałby szybko spierdalać do domu, bo nie wyglądasz dla niego zbyt reprezentatywnie i pewnie mu tylko dupę zawracasz. A gdy Pani zamiast pokazywać salę pokazuje wam tapety Windows z realizacjami weselisk w Amerykańskim stylu, to znaczy, że salę ma zajebistą, ale kibel jest JEDEN na 150 osób, do tego na schodach na drugie piętro, ułożonych pod kątem 45 stopni mieści się tylko jedna osoba przy poręczy. A jeśli Pani w podartej kufajce twierdzi, że na wiosnę zrobią w remizie nową podłogę, a nie ma na to żadnej umowy i zaliczkę trzeba wpłacić za tydzień, to trzeba natychmiast spytać Pani, czy przypadkiem w poprzednie lato nie ocipiała. I na koniec, jeśli od trzech osób słyszysz, że coś jest dobre, że się chwali , to warto to jednak sprawdzić.

cdn.

Forsa przewróciła mi w głowie

Forsa

Forsa

Ja kasę mam i kasą sram

Pamiętam jak kiedyś obiecywałem sobie co zrobię, kiedy zacznę zarabiać kupę kasy. Pamiętam, że miałem wielki plan uzdrawiania świata i niesienia pomocy ludziom … no i co się okazało ? Apetyt rośnie w miarę jedzenia, dlatego też obżarstwo powinno być surowo karane. Nagle pojawiło się tysiąc nowych zupełnie nie zauważalnych problemów, nagle zmienił się standard życia, a w rezultacie życie poza średnią krajową stało się zupełnie nieodczuwalne. Pojawiły się nowe plany, nowe perspektywy i życie nabrało tempa … stare plany legły w gruzach.

Nieszczęśliwy nieznajomy

Tak nazwałem sobie pewną osobę, której zamierzałem w jakiś bliżej nieokreślony sposób kiedyś pomóc. Stan tej osoby wzbudził we mnie litość, a trzeba tu mieć na uwadze, że kalekie rumunki, bezdomni niewidomi, oraz uliczni grajkowie nie robią już na mnie żadnego wrażenia. Wstrząs wywołany stanem fizycznym tej osoby był dla mnie dużym zaskoczeniem, dlatego też mogę powiedzieć o sobie, że nie jestem do końca skurwiałym bydlakiem. Ciężko jest mi odpowiedzieć na pytanie kim była ta osoba, oraz jak mogę jej pomóc, ale najważniejsze, że staram się o tym pamiętać. Myślę, że uda mi się ten cel kiedyś osiągnąć.

Mam kompa za 10.000 PLN, którego żadne wirusy nie zaatakują Tak mniej więcej wyglądają komentarze zaopatrzonych w mega wyjebane zestawy komputerowe pokemonów dyskutujących na Onecie, których to podobno żaden wirus nie śmie zaatakować. No więc postanowiłem to sprawdzić i zamówiłem sobie równie wypasiony zestaw, który poskładałem chyba z najdroższych części jakie znalazłem w Komputroniku. Zastanawiam się tylko, po co mi taki zestaw do starego 17 calowego CRT-ka ? I dlaczego nie zamówiłem przejściówki VGA ?

Zasadziłem drzewka, buduję dom, co dalej ?

W końcu ruszyła budowa, zalaliśmy fundamenty, zamówiliśmy pustaki, wypadałoby więc zrobić w końcu prawo jazdy i kupić jakiś samochód. Wszystko zmierzało w odpowiednim kierunku, kiedy to zdałem sobie sprawę, że pomimo tego, iż wszystko było zapięte na ostatni guzik, to jednak zapomnieliśmy o dosyć istotnej rzeczy, czyli … wziąć ślub. Wszystko przez ten pośpiech.

Krewetką być

Do plusów należy zaliczyć fakt, iż zakosztowałem w końcu wykwintnego smaku łososia, krewetek, a także wielu innych przysmaków Warszawskich restauracji. I choć poziomem syfu w lokalach nie odbiegał od typowej restauracji KFC, to jednak można było w końcu poznać smak kotleta z marchewki.

Na koniec ciekawostka, którą odkryłem całkiem niedawno : choć nie jestem w stanie przepić swojej wypłaty, przestałem pić piwo.

I tak warto przecież żyć

Jesteś szczęśliwy ?

Jesteś szczęśliwy ?

Czy byłeś tym kim chciałeś być ?

Kiedy budzisz się rano, jeszcze zanim dojdziesz do siebie i nim się obejrzysz jesteś już w drodze do pracy. Rozejrzyj się dokładnie dookoła siebie i spróbuj poobserwować innych ludzi. Rozmowy pomiędzy znajomymi – Tak to jest w tej Polsce ! – rozmowy pomiędzy dresiarzami – Ja to wszystko pierdolę, najebałem się wczoraj ! – rozmowy pomiędzy emerytami – Sąsiadka miała wczoraj wylew, kto wie ile mi jeszcze zostało ? – ludzie naprawdę nie wyglądają na szczęśliwych, kompletnie nie dostrzegają pozytywnych rzeczy dookoła siebie, skupiając się na swoich problemach, niepewności, wynikająych głównie z braku pieniędzy. Zamknięte kółko – jest mi źle bo nie mam pieniędzy, skoro nie mam pieniędzy to nie mam motywacji, skoro nie mam motywacji to nic nie osiągnę. Chyba już wiem, dlaczego tak wielu ludzi jest niezadowolonych z życia w tym kraju. A mi się tu podoba, naprawdę.

Wierzyłeś, kochałeś, byłeś kochany ?

Nie wierząc w nic, nie mając nawet cichej nadziei, możesz liczyć tylko na swoje przepowiednie – Nie mam na co liczyć, to nie wypali – cóż, jeśli nie potrafisz się cieszyć z kolejnego dnia na niebieskiej planecie w swoim kraju, nie będziesz cieszyć się nim w żadnym innym, bo przecież na wszystkich ludzi pada ten sam deszcz, trzeba w końcu znaleźć to „coś” swojego.

ciąg dalszy nastąpi …

Kariera, awans i premia

Pokemon

Pokemon

Słów kilka na temat kariery

„Możesz stracić dużo pieniędzy w pogoni za kobietą, ale nigdy nie stracisz kobiety w pogoni za pieniędzmi.”

To jeden z moich ulubionych cytatów z filmów, a teraz do rzeczy. Spotkałem się z niebywałym Warszawskim impertynenetem, czyli Panem Michałem Beneszem, który próbował mnie nawet uczyć kultury przy pomocy maila. Szanuję rodowitych Warszawiaków, pomimo iż choć czasem potrafią być zgryźliwi, to jednak swój honor mają. Jednak pseudo Warszawiaków nie trawię zupełnie. Wielkie miasta, tętniące życiem, takie jak Kraków, Warszawa, to miejsca pełne prowincjonalnych dorobkiewiczów, którzy z butami do domu potrafią bez kozery wchodzić i kultury człowieka pospolitego uczyć. Otóż hołoto wstrętna na pochybel wam ! Jak nakazuje to kultura, zacznę może od samego początku …

Dostałem maila, ze swojej strony internetowej ( prosty system zapytaniowy z akceptacją regulaminu ). Strona jest niczym innym jak moim portfolio zawierającym realizacje z kilku poprzednich lat, gdzie jestem osobą publiczną widoczną z imienia i nazwiska, ponieważ jest to portfolio osobiste. Otrzymałem maila następującej treści:

„Witam, W dziale realizacji znalazłem prace z 2006 roku jako ostatnie. Czy to po prostu efekt zaniedbania portfolio czy nie prowadzi Pan już usług grafika na zlecenie ? Gdzie można zobaczyć przykładowe ostatnie realizacje? Jaki jest średni czas realizacji projektu oraz jak Pan wycenia stworzenie layoutu? Jeżeli można proszę podać ceny na bazie przykładów. ”

Czyli z grubej rury, piszę do Pana bo mam zlecenie … nie przeczytałem do końca regulaminu bo mi się nie chciało, interesują mnie odpowiedzi, szybko, ale najlepiej byłoby gdyby podał mi Pan swoją cenę to się nad nią zastanowię. Otóż bydlaku to ja się zastanowię poważnie nad Tobą, bo kiedy piszę do Ciebie po ludzku, to i ludzkiej odpowiedzi oczekuję. A więc odpisałem nadwyraz grzecznie :

„Ad 1. Jest to efekt czasu realizacji projektów, który wynosi 6-12 miesięcy. Poza tym zdalnie pracuję już sporadycznie.
Ad 2. Ostatnie realizacje można będzie zobaczyć prawdopodobnie pod koniec roku, lub w przyszłym.
Ad. 3. Indywidualnie.
Ad. 4. Starujemy od xxxx PLN netto za projekt PSD.”

Nie robię tego często (odpisuję), kiedy czuję niezdecydowanie lub pozerkę, natychmiast olewam takich ludzi, sam nie wiem czemu odpisałem, śmierdziało mi cwaniaczkiem na kilometr, co w końcu potwierdził mail :

„Poza tym zdalnie pracuję już sporadycznie”
Co z tego dla nas wynika? Przyjmuje Pan zlecenia czy jest to okazyjnie?

„Ostatnie realizacje można będzie zobaczyć prawdopodobnie pod koniec roku, lub w przyszłym”
Czy mam rozumieć, że musimy poczekać do końca roku, żeby zobaczyć jakość i styl Pana prac ?

„Indywidualnie”
Dość enigmatyczna odpowiedź. Tzn. orientacyjnie ile: tydzień, 2, miesiąc ?

„Startujemy od xxxx PLN netto za projekt PSD”
Tyle się domyśliłem. Poprosiłem, o cen na bazie przykładów. Ile podstron obejmuje projekt ?

PS: Kulturalnie z Pana strony było by się podpisać pod mailem chociaż imieniem i nazwiskiem.

Po tym mailu, odpisałem:
„Przykro mi, ale nie jestem zainteresowany współpracą z Panem”

na co uzyskałem szybką odpowiedź :
I bardzo dobrze !

Po ostatnim mailu nie otrzymałem już odpowiedzi, a brzmiał on tak :
„W jakim więc celu wysyłał Pan do mnie zapytanie ofertowe ?”

Pozostawiam to bez komentarza, ” … bo kto lokaj jest i świnia, ten lokajem pozostanie mimo że się ustrój zmienia … ” następnym razem Panie Mikołaju nie pisz Pan w swoim hobby „tępienie warszaFskiej lanserki” bo sam żeś Pan lanser, co stwierdzam patrząc na Pana zdjęcia w różowej koszulce, wyżelowanego irokeza i pinokle.

Linia W jak Wołomin

Autobusy Wołomin

Autobusy Wołomin

Brud syf i malaria

Zapewne każdy kiedyś w swoim życiu korzystał z autobusów podmiejskich starając się trafić do mniej lub bardziej swojskich miejscowości, jak Pącze Dolne, Paryżewo czy też Siuśki Mazowieckie. Jak wiadomo linie obsługujące trasy Warszawa – Wołomin to linie takie jak W, S, Z, A, J, oraz kontrowersyjna linia X. Standard podróży we wszystkich z tych linii jest porównywalny do jazdy furmanką o pełnym zaprzęgu 4 koni, oraz załadowanym do pełna wozie siana. Kto miał okazję kiedyś na wsi uczestniczyć w sianokosach, ten wie o co chodzi, dla tych którzy się nie domyślają proponuję kiedyś w 35 stopniowym upale przejechać się tramwajem pełnym emerytów, matek z dziećmi, ulicznych grajków, dresiarzy i meneli, gwarantuję że nie pomoże Wam żaden środek na choroby lokomocyjne.

Do przeglądu z furmanką

Jak każdy wehikuł czasu, również autobusy sprowadzane z Niemiec, powinny się udać do natychmiastowego przeglądu. Podróż takim mobilem przypomina wsłuchiwanie się w silnik rosyjskiego okrętu atomowego … uda się nam dopłynąć do brzegu, czy nie ? Każdy dołek jest wyjątkowo odczuwalny dla pasażerów takiego pojazdu, możemy sobie więc darować wszelkiego rodzaju powieści Harlequin Enterprises i gazetki Metro. Polecam natomiast twardą drzemkę, nie zdążycie nawet mrugnąć w razie wypadku.

Mocz, kupa, puszki po piwie

To poranek w liniach podmiejskich. Wchodzisz do autobusu, rozglądasz się płacąc za bilet, o dziwo są jakieś wolne miejsca w mniej słonecznej części autobusu. Podchodzisz bliżej, a tu zonk. Najwyraźniej wczorajsza noc była solidnie zakrapiana. Obok siedzeń puszki piwa Warka Strong, wyschnięty mocz na podłodze pod siedzeniami, najwyraźniej ktoś wdepnął w końskie łajno. Fetor unosi się dokładnie do połowy autobusu, już wiadomo dlaczego tyle jest wolnych miejsc. Wybierasz najdalej oddalone od łajna, otwierasz okna, następuje reakcja zwrotna i cały zapach szczyn jest na Tobie. Wdychasz go mimowolnie i zaczynasz nerwowo sprawdzać wilgotność fotela, na szczęście zaszczana jest tylko podłoga, choć prawdopodobnie ktoś wczoraj zeszczał się w gacie, być może popuścił troszkę kupki.

Kociara, pan smrodek i Nokia romans

Częstymi goścmi linii podmiejskich są osiedlowe kociary wożące swoje stadionowe tobołki rozstawione na resztkach czystych foteli lotniczych, zabierających jakieś przygodne zwierzęta do swoich outsiderskich podróży. Czasami na twojej koszuli zostają więc kłaki kocura, pchły, lub rozgniecione czarne muszki. Jeśli nie zostaną na Twoim odzieniu, z pewnością odczujesz ich obecność na twoich rękach, kiedy zobaczysz czerwone plamy.

Podróż najlepiej odczujesz dzięki regularnym autobusowym piwoszom, którzy rozkoszują się swoim przyzwyczajeniom w drodze do pracy i z powrotem, a ich oddech ma intensywny stalowy odór, którego nie sposób znieść siedząc obok. Czasami, kiedy myślisz, że smród menela obok ciebie to najgorsze co może ci się przytrafić, ten nagle puszcza przed siebie bordowego pawia.

Jeśli sądzicie, że coś może was jeszcze bardziej zirytować, to proponuję 20 minutowy romans przez telefon, zakochanej do granic możliwości Pani w średnim wieku ze swoim „misiaczkiem”, który jest na wakacjach. Ja pierdolę powstydzić takiej baby mógłby każdy szanujący się samiec. „Obudziłeś się już misiaczku … zaraz jedziesz, a ja już zaczynam tęsknić .. bueee”, „smrodku kochany jeszcze śpisz ? Pewnie nie chciałeś iść na Tai-Chi z chłopakami”, „Malinko kochana, puszczaj mi sygnałek, to ja będę oddzwaniać bo ci się niedługo karta skończy”, to tylko nikły procent siana jakiego można posłuchać w trakcie jazdy autobusem, słuchając 35 letniej sponsorki z placu Zamkowego.

Prawdopodobnie to jeszcze nic w porównaniu z facetami opowiadającymi o pracy w Irlandii, ileż oni zarobili, gdzie nie byli, jak tam jest cudownie, a tu w Polsce bida z nędzą … czemu więc jeździsz autobusem w brudnym podkoszulku, skoro w Irlandii można pracować pod krawatem na budowie ?

Wentylacja, upały, grzybek i wlepki

Kiedy twarz zachodzi Ci rosą, co pewien czas osuszany przez powietrze wlatujące przez otwierane drzwi autobusu, siedzisz lekko poirytowany. Kiedy trzymasz dłonie na udach i gdy je podnosisz widzisz plamy potu, zagryzasz nerwowo usta nerwowo patrząc na zegarek. Kiedy pierwsze strumienie potu zlatują Ci po plecach możesz zaczynać płakać, bo wyjście z autobusu zasłania Ci w tej chwili około 30 miejsc stojących, którzy właśnie pobierają już resztki świeżego powietrza. Zapomnij o klimatyzacji, z całej serii floty podmiejskich autobusów tylko dwa z nich posiadają wentylację. Nie chcę nawet mówić co dzieje się podczas jazdy w kilku modelach linii Z, które nie posiadają otwieranych okien.

Jednak nie wszystkich irytują podróże autobusami, są też tacy, którzy swój cenny czas młodości marnują na wyklejanie rozmaitych wlepek o tematyce „sportowej”, o treści „Hooligani power” lub innych mega wypasionych haseł, których cel jest dla mnie raczej mało jasny.

Na koniec coś na temat grzybicy w autobusie. Ta paradoksalnie w okresie letnim nie istnieje. Wszelki grzyb został skutecznie zniszczony przez docierające do wnętrza autobusu spaliny, prawdopodobnie jakiś nieszczelny kanał znajdujący się obok silnika, poza tym upał, brak tlenu i wiecznie dający się słyszeć kaszel gruźlików i palaczy.

Pozdrawiam wszystkich pasażerów, jadących do pracy w garniturach, jak widać Polak potrafi.

Qlweb to przeżytek pokemonie !

Przeżytek

Przeżytek

Qlweb jest stary, czyli jest zły

Kiedy dostaję maile o treści „Qlweb to przeżytek”, zwykle mięknie mi natychmiast dziób. Moje chore paranoje pogłębia fakt, iż są to zwykle właściciele starych oldschoolowych Qlwebików, którzy nie nauczyli się kompletnie niczego, żadnych własnych wniosków, pustka pomysłów, brak jakiejkolwiek innowacji.

Sprzedawać też trzeba umieć

Słuszne wydaje się stwierdzenie iż kiepski sprzedawca nie sprzeda nawet najlepszego towaru we własnym sklepie. Poważnie, kiedy słyszę że Qlweby to przeżytki ogarnia mnie po prostu pusty śmiech połączony z padaczką i pianą. Jest lepsze … bo jest nowe, czyż to nie proste ? Przypomina mi to kultowe zdanie – Panie kup pan cegłę ! – Ludzie koniec tych bzdurnych spekulacji ! Nie dajcie sobie robić wody z mózgu ! Qlweby żyją i mają się całkiem dobrze, poza tym, że ich właściciele powinni się jeszcze wykazać pomysłem i wiedzą, przy jego modyfikacji i moderacji, a ta niestety przychodzi jedynie z własnych doświadczeń.

Pozycjonowanie i sprawiedliwość

Czytając wątki na forum PiO, które tak przy okazji trochę się skomercjalizowało, zaczynam dostrzegać dobrze przemyślaną strategię marketingową osób promujących Pressel pages na skrypcie Word Press, korzystających jednocześnie z starych wysłużonych Qlwebów. Niektórym chyba wydaje się, że nawet największa bzdura jaką zacytują na największym śmietniku pozycjonerskich nowinek, stanie się motywem przewodnim setek pokemonów. Kłamstwo powtórzone wielokrotnie, staje się prawdą na ustach popleczników etycznego pozycjonowania. Typowi użytkownicy internetowej pustki duplicate content.

Bogaty głupiec, czy mądry żebrak ?

Chciałbym tu powiedzieć kilka słów z mojej strony, na temat pseudo marketingowego bełkotu, ale wydaje mi się że forum PiO będzie tego najlepszym przykładem. Poczytać, pomyśleć, wyrzygać się. Należałoby się zastanowić, czy promowanie stylu życia opierającego się wyłącznie na drinkach i narkotykach, propagowanego czasami przez muzyków rockowych, gwiazdy małego i dużego ekranu, czasem posłów … jest w rzeczywistości wymysłem chorej wyobraźni, czy też jest to godny wzorzec do naśladowania dla milionów Polaków ? Analogicznie radziłbym podejść do nowinek sprzedawanych na forach pozycjonerskich i firmach promujących własne „lepsze gówno”, bo przecież ich gówno … śmierdzi mniej.

Pieprzenie głupot naćpanych meneli, czy udana strategia marketingowa ? Kto wie, być może rzeczywiście jest to dobra i sprawdzona strategia, ale najprawdopodobniej … użyta tylko i wyłącznie we własnym interesie.

Wołomińskie Fotostory

Foto Story

Foto Story

Na kacu i przed kacem

Spotkałem się z kumplem przy piwku i wyszło nam takie oto „Bravo Girl Fotostory”. A ponieważ byłbym totalnym chamem, gdybym publikował tu takie prywatne opowiadania o swoich znajomych … będę nim i opowiem Wam historię Miecia (na zdj,), którego rzuciła Zyta (na zdj.) za pomocą telefonu komórkowego. Zmieniam oczywiście imiona i nazwiska dla celów czysto marketingowych.

Kot porzucony jak pies

Był to zaiste okrutny cios dla biednego żuczka Miecia, kiedy otrzymał zabójczego SMS-a od swojej „niedoszłej byłej dziewczyny”. Dziewczyna ta, pomimo iż z nim wcale nigdy oficjalnie nie była, postanowiła go rzucić. Mieciu przeżył niezwykle mocno ten cios, dlatego też postanowił się jeszcze całkiem dobić, spędzając ten piątkowy wieczór ze mną, w lokalu, w którym przebywała jeszcze jego „niedoszła była” razem ze swoim „niedoszłym przyszłym chłopakiem”. Zaczęło się niewinnie od standardowego pytania powitalnego – Cze, coś taki przyjebany ? – spytałem jak gdyby nigdy nic i spodziewałem się jakiejś entuzjastycznej odpowiedzi w stylu „cieszę się że żyję, mam pracę, jest zajebiście”. – A no wiesz … – zaczął mamrotać jak zwykle Mieciu zmuszając mnie do podtrzymywania konwersacji – Nie, nie wiem ! – odpowiedziałem mając na uwadze to, że Mieciu może za chwilę wybuchnąć płaczem i zalać mi łzami nową koszulę. – Bo wiesz, tam siedzi Zyta ze swoim nowym chłopakiem – powiedział Mieciu drżącym głosikiem zniewieściałej dziewoi – No to idziemy na zewnątrz, chyba nie chcesz tu siedzieć i biadolić ?! – odparłem w nadziei, że tym razem podejmie jakąś męską decyzję i wyjdzie z baru po drodze ździeliwszy jeszcze Zytę butelką Łomży – Niee taam nie maa mieejscaa ! – odparł flegmatycznie Mieciu i w tym momencie straciłem jakiekolwiek złudzenia, że nastąpiły choć drobne zmiany hormonalne w jego życiu. Zacząłem się nawet zastanawiać, czy nie obezwładnić go taboretem i nie wyprowadzić na zewnątrz. Jednak stwierdziłem, że gdyby się już ocknął, to otrzepałby się i wróciłby spowrotem do środka z podkulonym ogonem.

Cisza po burzy

Kiedy atmosfera się przejaśniła i czarne chmury zeszły z twarzy Mietkaa, nastąpił nagły grzmot. Zyta podeszła niezauważenie do Miecia i wręczyła mu nominał o wielkości 10 PLN do ręki mówiąc – Mieciu, zamów mi dwie Łomże ! – W tej chwili spodziewałem się nagłego ciosu Miecia łamiącego jej kark, a jednak usłyszałem coś co przypominało bardziej mysi pisk w pułapce z serem – Oki, dobra … – I w tej chwili prawie upuściłem piwo marki Żywiec, bo tylko ja piłem taki browar w tym lokalu i odczekałem stosowne dwie sekundy zanim Zyta odeszła w siną dal. Osobiście na jego miejscu poczułbym się jak tania dziwka, ale Mieciu nie dał tego po sobie poznać.

Kastracja kociaka

Musiałem coś powiedzieć. Miałem wrażenie, że ktoś go wykastrował od czasu kiedy się ostatnio widzieliśmy – Ochujałeś ?! Laska, z którą twierdzisz, że nie byłeś, a która cię rzuciła SMS-em, daje ci kasę żebyś zamówił jej piwo, a ty jej bez słowa zamawiasz ?! Co ty jesteś obsługa hotelowa ? – powiedziałem poirytowany. – Stary ! Ja swojej pannie bym powiedział „kobieto sama sobie kup”, albo „kobieto przynieś mi piwo „, a ty chcesz kupić piwo pannie, która przyszła tu ze swoim chłopakiem ?! – usłyszałem tylko kolejną irytującą mnie ciszę, natomiast Zyta chyba usłyszała mnie, bo po 5 minutach przyszła i odebrała od Miecia kasę – Zamówiłeś ? – spytała z wyrzutem – Niee … – odparł Mieciu chcąc coś dodać, ale nie zdążył, bo Zyty już nie było. Wydaje mi się, że Mieciu miał wtedy jakąś blokadę umysłową w stylu „Kupić czy nie ? Kupiłbym bo jestem uległym misiaczkiem, ale jak kupię jej piwo, to kumpel będzie się ze mnie śmiał”, na szczęście Zyta przerwała ten amok i Mieciu powrócił do świata żywych.

Magiczny telefon

Kiedy byliśmy już na etapie „w sumie to nie mam na co narzekać” Mieciu odebrał swój telefon i natychmiast wybiegł z lokalu krzycząc jeszcze w biegu – Zajmij mi miejsce ! – pomyślałem że coś mogło się stać, ale moje wątpliwości rozwiał Mieciu stojąc z komórką i sikając pod płotem. Zdążyłem jeszcze wziąć łyk piwa, odwróciłem się i … Miecia nie było pod płotem. W zasadzie porwania przez obcych zdarzają się w tym miejscu sporadycznie, więc jeśli nie obcy, to kto by chciał go porwać ? Po 5-10 minutach wykręciłem numer do Miecia … abonent ma wyłączony telefon … bla bla bla. Dopiłem więc w ciągu 5 następnych minut piwko i spokojnie udałem się pod „deszczową ścianę płaczu” w nadziei, że odlewając się tam, spotkam bełtającego akurat na swój telefon komórkowy Miecia i rozwikłam zagadkę wyłączonego telefonu abonenta. Jednak nikogo tam nie zastałem. Rozejrzałem się jeszcze dla pewności, czy nie stoi w tej chwili na torach, czekając na wieczorny express do Ostrołęki, jednak kiedy go tam nie zobaczyłem … postanowiłem udać się do domu.

Jak kocha to poczeka

Kiedy byłem już w domu obudził mnie z pół snu telefon od Miecia – Czee, gdzie jesteś ? – spytał się z głupim uśmieszkiem dającym się odczuć przez telefon – Jak to gdzie kurwa ? W domu ! – odparłem po raz kolejny dziś poirytowany – No ja też w domu … – no i kuźwa w tej chwili grabie opadły mi do samej ziemi. W jednej chwili zrozumiałem wszystkie jego byłe dziewczyny i postanowiłem już więcej nie chodzić na piwo z ludźmi o marnej reputacji :).

Strajk Hien w Wołominie

Lekarskie Hieny

Lekarskie Hieny

Strajkujące szpitalne szuje

Jeśli jeszcze jakiś czas temu miałem wątpliwości na kogo głosować, dziś już nie mam. Jakakolwiek partia, która skróci o głowę lekarskie hieny w procederze żerowania na ludzkiej krzywdzie, będzie rządzić w kolejnych latach V RP. Dlaczego miałbym mieć takie zdanie ? Spróbujcie kiedyś wykonać proste prześwietlenie USG a bedziecie całować po stopach obecny PiS za trzymanie za parszywe mordy lekarzy i lekarskiego światka.

Na recepcji gównem w twarz

– Dzień dobry czy można u Państwa zrobić USG ? – pytasz tonem wydymanego chomika, wredną starą szmatę na recepcji prywatnej przychodni w Wołominie – Nieee, u naaas nie mooożna. Wszystkich wysyłamy do innej przychodni na ulicy Wileńskiej – odpowiada nawet nie patrząc na gotowego wygryźć gardlo starej kurwie, zdesperowanego człowieka. Wychodzisz z myślą, że następnym razem na wstępie zajebiesz jej w ryj, a potem zaczniesz zadawać miłym tonem pytania. Być może są przyzwyczajeni do tego, iż kazdy kładzie na nich chuj, dlaczego więc ja nie mógłbym robić podobnie ? Wychodzisz z pseudo gównianej przychodni, utrzymywanej z łapówkarskich cweli w białych fartuchach i wiesz jedno … więcej już tu nie wrócisz, Wołomińska przychodnia kurwa mać !

Z gówna w stolec

A teraz trafiamy do przychodni poleconej przez inną przychodnię. Mafia szmaciarzy. Wchodzę czekam uczciwie w kolejce i patrzę na dziadka, który trzymając kilkaset złotych w ręce cieszy się jak dziecko bo doktor zdąży zrobić mu dziś USG. – Ja tu stały klient, doktorze ! – widać malujący się na jego sflaczałej twarzy uśmiech, ten wybraniec wie już, że pomimo tego iż zostało mu maksymalnie 5 lat życia zdąży zrobić sobie USG. Teraz przychodzi kolej na mnie – Chciałbym zrobić u Państwa USG – pytam już bardziej pewnie, mając nadzieję, że tym razem nie mnie nie wyślą do kolejnej przychodni. Pani, której zmarszczki przykryły powieki odpowiada – Ale to już nie dziś, Pan doktor bardzo się spieszy – No kurwa twoja w dupę ! Jest godzina 11.00 !!! Następnym razem przebiję cwelowi opony, będzie mieć więcej czasu dla mnie ! Naprawdę zastanawiam się czy nie przyjść do przychodni z jakąś kosą w ręku. Wyobraźcie sobie, wchodzicie do przychodni, wbijacie kosę w ladę na recepcji i walicie prosto z mostu – USG ty kurwo ! – i nagle Pan doktor znajduje dla nas czas, czy to nie byłoby wspaniałe ?

Szpitalne Wołomińskie szmaciarstwo

Na koniec mówię sobie – Spróbujmy jeszcze w szpitalu, tylko tam jeszcze nie byłem – Pierwsze co mnie przywitało, to malutki transparent w oknie z napisem „Strajk”. No wy szmaty mało wam jeszcze ! Zapierdalajcie sobie tak jak ja dziś po pięciu przychodniach, to się wam kurwa odechce strajkować ! Ale od początku. Wchodzę do szpitala w Wołominie, idę na recepcję (trzeba tam jeszcze trafić), gdzie wita mnie kartka „Jestem na recepcji na 1 piętrze” , szkoda że nie w Warszawie biała dziwko ! No cóż idę na górę, trafiam na pierwsze piętro które … okazuje się półpiętrem 😀 z jakimś prywatnym laboratorium. Wchodzę, bo widzę coś co przypomina kasę PKP (czyli pewnie recepcja) i pytam czy wykonują badanie USG, na co Pani zdziwiona odpowiada – A niee to nie tu – no to kurwa gdzie laboratoryjna kurwo ! Na szczęście do rozmowy wcina się jakiś pijaczyna w białym fartuchu – USG piętro wyżej, a więc idę.

USG … wy-dy-ma cię

W końcu trafiam na recepcję ! Gdzie Pani z którą chodziłem kiedyś do szkoły popierdala z telefonem jednocześnie obsługując interesantów. Więc ostatecznie nie wytrzymuję – Chcę zrobić USG ! Gdzie to jest ?! – pani patrzy wyraźnie widząc, że nie będę się z nią pierdolił jak reszta grzecznych emerytów i odpowiada – W pokoju obok … – no więc idę. Wiem już, żeby się z hienami nie cackać jak matka z łobuzem i idę bardziej pewny siebie. Wchodzę do pokoju gdzie Pani oznajmia – Tu chyba zaszła jakaś pomyłka – patrzę na jej twarz i widzę, że z pewnością zaszła jakaś pomyłka. Kto Cię tu kurwa zatrudnił dziwko ?! Armia zbawienia ?! Widzisz kurwa pieczątkę i duży napis „badane USG” ?! To jest z pewnością pierdolone lekarskie skierowanie na USG !!! Pani rozmawiając cały czas przez telefon oznajmia – Ten zakład z nami nie współpracuje, a więc USG byłoby w tym przypadku płatne (co ty kurwa nie powiesz ?). My posiadamy „zaznajomione zakłady” (jebana mafia) , od których skierowania na takie badania są bezpłatne i je przeprowadzamy, ale w tym przypadku takie badanie byłoby płatne … a płatnych dziś nie wykonujemy, ponieważ jest Strajk – No więc moje wory opadły mi do samej ziemi, poczułem się jakbym ktoś właśnie stwierdził – Jak Pan trafisz od kogoś „z naszych” to Panu pierdolniemy USG, ale jak nie to spierdalaj cwelu, nie chcemy twojej forsy – Na co z nieukrywanym uśmieszkiem odparłem – No to nie zarobicie sobie dziś, do widzenia – i oddaliłem się w kierunku zachodzącego słońca. Tak więc po dzisiejszym dniu wnioski nachodzą mnie takie : róbmy sobie badania za darmo, taki sam burdel, a kasa przynajmniej zostaje nam w kieszeni.

Google Pokemons

Google Pokemons

Pokemony to ewolucyjny twór Google

Po ostatnich komentarzach jakie przychodzą do mnie w mailach, nazajutrz po dodaniu, lub nie, czyjejś strony do jednego z moich katalogów. Przeraża mnie fakt, iż coraz więcej dookoła mnie pojawia się „niedojebanych dzieci neostrady”, „google pokemonów” i zwykłych sfrustrowanych „allegro kids”, czyli gimnazjalistów, których dzień w szkole zaczyna się od spłuczki w sedesie. Nie akceptowani przez rówieśników, apatyczni, zakompleksieni, nie kochani. Nie od dziś wiadomo, że odreagowują swoje stresy życia codziennego pisząc maile, w nadziei, że ktoś zwróci na nich uwagę, odpisze, ewentualnie pogłaszcze po główce i da buzi w czółko… otóż nie. Dla waszej pieprzonej informacji, w życiu nie ma lekko. Jeśli dziś stresuje was szkoła, to na studiach z pewnością się obsracie. Jeśli teraz przerażają was szkolni chuligani, to za kilka lat wracając ostatnim pociągiem z pracy, prawdopodobnie zaczniecie się moczyć. Jeśli dziś doprowadzają was do szału rodzice, za kilka lat, wasze dzieci doprowadzą was do załamania nerwowego.

Za darmo jest tylko w internecie

Czas w końcu zdać sobie sprawę, że freeware obowiązuje wyłącznie w sieci, natomiast w prawdziwym życiu nie ma nic za darmo. Czas w końcu zrozumieć, że dodając się do darmowego katalogu, podpisując umowę na abonament telefoniczny, czy biorąc kredyt, zgadzacie się na warunki opisane w umowie, czy wam się to podoba czy nie. Zapamiętajcie raz na zawsze, że jeśli nie podoba mi się wasza strona, wzbudza jakiekolwiek moje wątpliwości, albo mam zły humor, to NIE DODAJĘ waszej strony i możecie pocałować mnie głęboko w dupę. Sam dodając stronę do innego katalogu niż mój własny, również liczę się z tym samym podejściem. To może być dla waszego „pokemońskiego wirtualnego światka” bardzo niezrozumiałe, ponieważ wszystko możecie dziś dostać w internecie za darmo, jednak jak pokazuje ten przykład, nie wszystko. Możecie się nawet zapluć białą pianą na pysku i ujadać dzień i noc, ale nie zmieni to faktu, iż w swoim katalogu robię to co uważam za stosowne i żaden pokemoński szczyl mi tego nie zabroni.

Efekt błędu ewolucyjnego

Myślę, że błędy ewolucyjne internetu zapoczątkował legendarny Napster, następnie Kazza, Bittorrent. Zresztą kto wie ? Być może wszystko zaczęło się po prostu od tego, że jakieś dzieci nie miały na lody i postanowiły dobrać się do bankomatu drogą elektroniczną ? To właśnie gdzieś w tym miejscu nastąpiła ewolucja. Dziś, wydaje się wszystkim naturalne ściągnie filmów, oprogramowania i muzyki z sieci, a do czego dojdzie za kilka lat ? Muzyka stanie się hobby wykonawców ? Filmy będą tworzyć producenci reklam w wolnym czasie antenowym ? Google zacznie umieszczać reklamy Adsense w SMS-ach ? Już dziś mamy do czynienia z wszelkiej maści generatorami, szablonami, słownikami T9 i wszystkim innym co tworzy pokemoński świat dzieci NEO. Niebawem dzieci będą potrzebować tylko kciuka do życia.

Co na ten temat mówi psychologia ?

Podobnie jak ludzkie zachowania, tak i zaburzenia muszą z czasem ewoluować. Z pewnością pojawią się nowe fobie, nowe rodzaje depresji, do tego dojdą również zaburzenia świadomości, co już dziś możemy zaobserwować w przypadku uzależnienia od interfejsów telefonów komórkowych. Wydaje się, że pokolenie NEO będzie doskonałą pożywką dla psychologów w nadchodzących latach. Kto wie, być może na jednej z terapii pojawi się u Was w żółtym kombinezonie, pacjent ukrywający się pod nickiem „Pikachu”, twierdząc że Google nie chce mu zaindeksować strony. Warto wtedy zaczerpnąć wiedzy na temat pozycjonowania, być może terapia wujka Erbita, okaże się w tym przypadku bardziej skuteczna niż elektrowstrząsy.

Przyjemna frustracja

Na koniec mogę Wam nieszczęsne pokemony tylko współczuć. Jeśli jeszcze nie macie dość pisania gówna w mailach, jeśli jeszcze toczy wam pianę z pyska twardy regulamin katalogu, jeśli wciąż macie jeszcze siłę żeby bełtać wasze farmazony w czyimś kierunku … proponuję spożytkować swoje siły uprawiając seks dłuższy niż 30 minut. W wersji dla samotnych, proponuję zaopatrzyć się w gazetki porno dostępne w każdym z kiosków ruchu. Pozwolą one rozładować wasze napięcie i spojrzeć na problemy z trochę innej perspektywy. Życzę przyjemnej frustracji.